Ciekawy tekst – przynajmniej dla mnie…
Żegluga pasażerska była pierwszym przejawem zorganizowanej formy turystyki na Mazurach. Za datę narodzin możemy uważać 16 maja 1890 roku i powołanie „Towarzystwa na rzecz ułatwienia żeglugi pasażerskiej po jeziorach mazurskich”.
Dziś trudno sobie wyobrazić, ale nie zawsze Mazury żyły od sezonu letniego do sezonu letniego. Jeszcze 128 lat temu tak nie było, ale do czasu, bowiem w maju 1890 roku ówcześni mieszkańcy powołali towarzystwo, które zajęło się w sposób profesjonalny organizacją żeglugi pasażerskiej na jeziorach mazurskich. Jeszcze wtedy też nasze jeziora nie były „wielkie”. To jako chwyt reklamowy wymyślono później. Teraz mamy i wielkie jeziora, i życie od wakacji do wakacji. Postawienie na turystykę wprowadziło sezonowość w życiu miasta.
„Kermusa” na początek
Tak istotne zmiany przyniósł wspomniany rok 1890. Pewnie nie od razu, ale chyba wtedy wszystko się zaczęło. 16 maja, a więc dziś powiedzielibyśmy, że u progu sezonu letniego, założono w Lecu/Giżycku „Towarzystwo na rzecz ułatwienia żeglugi pasażerskiej po jeziorach mazurskich”. Rok później powstała kompania parowcowa – jak ją określił Ernst Trincker w „Kronice gminy leckiej” z 1912 roku.
Tak istotne zmiany przyniósł wspomniany rok 1890. Pewnie nie od razu, ale chyba wtedy wszystko się zaczęło. 16 maja, a więc dziś powiedzielibyśmy, że u progu sezonu letniego, założono w Lecu/Giżycku „Towarzystwo na rzecz ułatwienia żeglugi pasażerskiej po jeziorach mazurskich”. Rok później powstała kompania parowcowa – jak ją określił Ernst Trincker w „Kronice gminy leckiej” z 1912 roku.
Na jeziorach zaczęły pojawiać się parowce pasażerskie. Sprawcami powołania żeglugi pasażerskiej byli panowie: poczmistrz w stanie spoczynku, radca handlowy Lack, naczelnik banku Ernest Rakowski i burmistrz Schweichler. W Giżycku rozpoczęła działalność „Masurische Dampfer-Kompagnie” – Lotzen, a nad Węgorapą – „Masurische Schiffahrtsgesellschaft m.b.H. Angerburg”.
Nad Niegocinem działał już od pewnego czasu Wyższy Urząd Rybacki, a pod koniec XIX wieku rozpoczął działalność Królewski Urząd Budownictwa Wodnego. Z tą ostatnią instytucją należy wiązać sprowadzenie na jeziora parowca bocznokołowego „Kermusa”. Ta jednostka była statkiem rządowym. Została zbudowana w 1891 roku w Hamburgu. Na Mazury próbowano sprowadzić ją drogą wodną, wykorzystując szlak Wisła – Pisa, ale na tej ostatniej rzece wystąpiły jakieś znaczące trudności i statek zawrócił do Gdańska. Prawdopodobnie poziom wody była tak niski, że „Kermusa” nie zdołała przepłynąć. Na Mazury przyjechała więc koleją.
Powiększa się Biała Flota
Na jeziorach pojawiały się kolejne statki, a między miastami leżącymi wzdłuż szlaku uruchomiono regularne linie pasażerskie. Do służby rejestrowane w Giżycku weszły: „Loewentin” (1892), „Barbara” (1900), „Hans Werner” (1925), „Pfeil” (1927), „Ostmark” (1931), „Boyen” (1935); w Mikołajkach: „Blucher” (1925), „Nikolaiken” (1938); w Piszu: „Johannisburg” (1922); w Węgorzewie: „Move” (1900), „Angerburg” (1923), „Angerapp” (1923), „Masuren” (1927), „Jagerhohe” (1936). Warto wspomnieć o holownikach: „Ostland” (1938), „Adler” (1920), „Jlse” (przed 1914), „Komet” (około 1916), „Franz” (przed 1934), „Roland” (1934), „Alice” (około 1920), „Tilly” (1928).
Na jeziorach pojawiały się kolejne statki, a między miastami leżącymi wzdłuż szlaku uruchomiono regularne linie pasażerskie. Do służby rejestrowane w Giżycku weszły: „Loewentin” (1892), „Barbara” (1900), „Hans Werner” (1925), „Pfeil” (1927), „Ostmark” (1931), „Boyen” (1935); w Mikołajkach: „Blucher” (1925), „Nikolaiken” (1938); w Piszu: „Johannisburg” (1922); w Węgorzewie: „Move” (1900), „Angerburg” (1923), „Angerapp” (1923), „Masuren” (1927), „Jagerhohe” (1936). Warto wspomnieć o holownikach: „Ostland” (1938), „Adler” (1920), „Jlse” (przed 1914), „Komet” (około 1916), „Franz” (przed 1934), „Roland” (1934), „Alice” (około 1920), „Tilly” (1928).
To były jednostki większe, ale nie brakowało małych łodzi, na przykład: „Aal”, „Kormoran”, „Wiking”, „Lotzen”, „Graf von Schlieffen”, „Nixe”, „Spirding” czy należąca do wojska „Masovia”.
W potocznym języku pojawiło się określenie „biała flota” dla statków pasażerskich, które funkcjonuje do dziś. Jednak przed II wojną światową do tego grona można byłoby zaliczyć także holowniki, które w wielu przypadkach przewoziły również ludzi. Za „Ostlandem” – co można zobaczyć na zdjęciach z epoki – holowano zwykłe barki z pasażerami na pokładzie.
Intrygująco przedstawia się historia „wojennego” statku na jeziorach. Była to kanonierka „Barbara” pływająca w latach I wojny światowej. Ale dzieje tego statku rozpoczęły się nieco wcześniej. Został zbudowany w stoczni w okolicach Królewca. W pierwszych latach pływał jako „Alstad”. W 1900 roku trafił na Mazury i tu widzimy go jako „Ernesta”. 1 września 1914 roku wstawiono mu na pokład działko polowe. Zmieniono mu nazwę na „Barbara” na cześć patronki artylerzystów św. Barbary i tak kanonierka śródlądowa pod dowództwem Wilhelma Plagi rozpoczęła wojenną służbę na jeziorach. Jej znaczenie bojowe było prawie żadne, ale kursowanie jednostki doskonale nadawało się do wykorzystywania propagandowego. Po zakończeniu działań wojennych „Barbarze” przywrócono cywilny kształt, ale nazwy już nie zmieniono.
„Ostmark” poszedł na złom
Na oddzielną uwagę zasługuje też na pewno „Ostmark”, statek pasażerski, który wszedł do służby w 1931 roku. Jego dzieje to „wzorcowy” przykład losu statków, międzywojennych pasażerów. W latach 30. uchodził – chyba słusznie – za jednostkę flagową „Białej Floty” na Mazurach. Nad jeziora dotarł koleją. W ten sposób sprowadzono kadłub, który na miejscu wyposażono w elementy niezbędne do eksploatacji. „Ostmark” na pokład mógł zabrać 214 osób. Był największym i o wyjątkowej urodzie statkiem. W 1945 roku został zatopiony przez uciekających przed Armią Czerwoną Niemców.
Na oddzielną uwagę zasługuje też na pewno „Ostmark”, statek pasażerski, który wszedł do służby w 1931 roku. Jego dzieje to „wzorcowy” przykład losu statków, międzywojennych pasażerów. W latach 30. uchodził – chyba słusznie – za jednostkę flagową „Białej Floty” na Mazurach. Nad jeziora dotarł koleją. W ten sposób sprowadzono kadłub, który na miejscu wyposażono w elementy niezbędne do eksploatacji. „Ostmark” na pokład mógł zabrać 214 osób. Był największym i o wyjątkowej urodzie statkiem. W 1945 roku został zatopiony przez uciekających przed Armią Czerwoną Niemców.
Na szczęście nie podzielił losu wielu jednostek pływających i nie został wywieziony przez Rosjan. Wydobyto go i zaczął służbę już w innej rzeczywistości pod nazwą „Radomianka” nadaną mu przez marynarzy. Jednak w 1952 roku nazwę zmieniono na bardziej „poprawną politycznie” czyli „Małgorzatę Fornalską”. Statek eksploatowano do końca lat 80. ubiegłego wieku. Po wycofaniu ze służby „Małgorzata Fornalska” najpierw trafiła do ośrodka Almatur nad jeziorem Kisajno, a następnie została przeholowana na jezioro Tałty. Tu mieli zająć się nią harcerze, ale nie zrobili tego. Przez kilka lat leżała częściowo zatopiona na brzegu. W 1999 roku została złomowana.
Podobnie wyglądał los wielu mazurskich statków, które służbę rozpoczęły w I połowie XX wieku, jeszcze we wschodniopruskich barwach.
W połowie lat 60. ubiegłego wieku zaczęto sprowadzać na jeziora takie statki jak „Tałty” czy „Wigry”, które pływają po jeziorach do dziś. Oczywiście latem, bo czas wakacji nadaje rytm życiu miasta. Jesienią i zimą, kiedy nie ma turystów, a statki białej floty stoją zacumowane w portach, życie uchodzi z mazurskich miasteczek.
SK, KT
W połowie lat 60. ubiegłego wieku zaczęto sprowadzać na jeziora takie statki jak „Tałty” czy „Wigry”, które pływają po jeziorach do dziś. Oczywiście latem, bo czas wakacji nadaje rytm życiu miasta. Jesienią i zimą, kiedy nie ma turystów, a statki białej floty stoją zacumowane w portach, życie uchodzi z mazurskich miasteczek.
SK, KT
Turystyka na Mazurach zaczęła się 16 maja 1890 roku – Giżycko (gazetaolsztynska.pl)