8 października 2022 roku na Motławie zatonął „Galar Gdański” – 12 pasażerów i 2 członków załogi. Utonęły 4 osoby – właściwie pięć, bo w tym gronie była kobieta w zaawansowanej ciąży, której dziecko też zmarło.
Ponad rok toczyło się postepowanie prokuratorskie, najpierw wskazujące na różne winy załogi galara, a teraz poważne zarzuty postawiono także jego armatorowi. Lista zarzutów grzmi groźnie – a wyrok może sięgać 12 lat więzienia !!!
”
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk przekazała, że w oparciu o zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy ustalono, że prezes Fundacji „Galar Gdański”, która była armatorem barki Galar Gdański I nie wykonał obowiązków wynikających z bycia armatorem.
Między innymi podjął nieprawidłową decyzję o zainstalowaniu na jachcie układu sterowania silnika, niezawierającego tachometru, który wskazywałby rzeczywistą prędkość obrotową silnika. Nie było zatem możliwości oceny prędkości pływania jednostki i wielkości obciążenia silnika. Tym samym osoba wykonująca manewry nie znała pełnych możliwości operacyjnych jednostki, umożliwiających podejmowanie racjonalnych decyzji manewrowych – poinformowała.
Jak ustalono, armator nie prowadził dokumentacji serwisowej jednostki i nie rejestrował godzin pracy napędu motorowego. Nie przestrzegał okresów przeglądowych wynikających z liczby przepracowanych godzin, a jednostka była eksploatowana z ciągłym, aktywnym alarmem.
Na jednostce funkcję I sternika powierzył osobie, która nie miała wymaganych przepisami uprawnień sternika motorowodnego morskiego, uprawnień radiowych, umiejętności i doświadczenia wymaganego dla rejsów komercyjnych. Nadto armator nie zapewnił odpowiedniego przeszkolenia prowadzących jednostki. Doprowadził w ten sposób do użytkowania łodzi w stanie nienadającym się do bezpiecznej żeglugi w obszarze portowym i pełnienia jakichkolwiek usług turystycznych, połączonych z transportem ludzi, a finalnie przyczynił się umyślnie do sprowadzenia w dniu 8 października 2022 roku katastrofy w ruchu wodnym – przekazała prok. Wawryniuk.
Jak dodała, prokurator przedstawił prezesowi Fundacji „Galar Gdański”, która była armatoremGalar Gdański I zarzut popełnienia przestępstwa z art. 173 par. 1 i 3 k.k., tj. umyślnego przyczynienia się do sprowadzenia katastrofy w ruchu wodnym.
Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa i odmówił złożenia wyjaśnień. Za zarzucone mu przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od lat 2 do 12 – wyjaśniła Grażyna Wawryniuk. – Na wcześniejszym etapie śledztwa zarzut popełnienia przestępstwa z art. 173 par. 1 i 3 k.k. przedstawiono osobie, która pełniła funkcję I sternika Galar Gdański I – dodała.”
Wiele zarzutów wynika z obecnych przepisów bardzo małe wymagania stawiających organizacji żeglugi pasażerskiej o 12 osób na statku. Dotyczy to zarówno wymagań sprzętowych, jak i osobowych. Obawiam się, że pojawią się żądania zwiększenia tych wymagań by były takie same jak na dużej profesjonalnej żegludze pasażerskiej. Boję się tego – i uważam, że nie należy wylewać dziecka z kąpielą! Ostatecznie czasem zdarzające się wypadki minibusów nie skutkują zakazem ich używania!
Na początku tego stulecia, na początku XXI wieku, śródlądowa żegluga pasażerska niemal nie istniała! W jej przypadku likwidacja państwowych armatorów nie wyzwoliła natychmiastowego powstania alternatywnych, prywatnych armatorów. O ile wiem, po doprowadzeniu do (balcerowiczowskiego) upadku Żeglugi Warszawskiej, z około stu statków (nie tylko pasażerskich) przetrwał tylko jeden…
Gdzieś tak w okolicach wejścia Polski do UE zaczęto wskrzeszać na zauważalną skalę tą (lokalną) żeglugę na różnych akwenach. Wykorzystując stare statki, rewitalizując zabytki ale i czasem kosztownie „galwanizując trupy” – mające pół wieku holowniki i inne statki technicznej obsługi przekształcane w tramwaje wodne. Koszt bywał większy od ceny nowych statków, lecz polskie stocznie jeśli je produkowały, to praktycznie wyłącznie na eksport. Jednym z powodów była odmowa udzielania kredytów przez banki i ubezpieczania takich statków „bo prawdopodobieństwo zatonięcia jest większe niż w przypadku samochodu czy domu”… Ale i stopniowo zaczęła pojawiać się nowoczesna flota, w wielu przypadkach budowana przez armatorów. Widzę pewną analogię do polskiego przemysłu jachtowego – w PRL byli żeglarze, co sami sobie budowali jachty „w garażu”. Z tego potem zakwitł jeden z największych i najlepszych przemysłów jachtowych na świecie! W ten sposób rzemieślniczymi raczej, niż przemysłowymi metodami powstały na bydgoskie „Słoneczniki” – solary, czy też lekkie i mocno przeszklone pasażerskie katamarany. Właśnie zwodowano pierwszy chyba w Polsce śródlądowy statek pasażerski na gaz, LPG!
Fenomenem ostatnich lat stały się „drewniaki” – łodzie i statki nawiązujące do tradycyjnej, średniowiecznej wręcz, floty wiślanej. A także nawiązujące do tradycji Żuław, Zatoki Gdańskiej i Zalewu Wiślanego. Nie jest tu miejsce na wymienianie wszystkich nazw typów dawnych statków i różnic między nimi. Ale przestały być sensacją. Czy też kaprysem wodniaka, co sam chce w ten sposób pływać. Na nich opiera się dziś większość małej floty pasażerskiej, „do 12 miejsc”. kiedyś były sensacją, dziś na Festiwalu Wisły organizowanym z finałem w Toruniu, aż gęsto od nich na wodzie. Kiedyś pierwsi polscy „drewniacy” odwiedzali podobny, starszy festiwal w Orleanie nad Loarą, potem Wisła była rzeką partnerską tamtego festiwalu, dziś w rewanżu mamy gości zagranicznych na Wiśle! I bardzo dobrze… Dziś są nazwiska i miejscowości (np. Basonia) będące już wręcz markami drewniaków, produkowanych jeden za drugim.
Boję się więc, by nie przedobrzono w imię bezpieczeństwa, w efekcie powodując upadek małej żeglugi pasażerskiej.
Ktoś ze znajomych – z dużej śródlądowej żeglugi pasażerskiej stwierdził, że gdański galar źle został zbudowany. Bo ma wyjątkowo niskie burty, szczególnie na Motławę, port gdański, Zatokę Gdańską – gdzie występować może niebezpieczne falowanie. Ale na portalu Fundacji Galar Gdański znalazłem zdjęcie galaru z 1898 roku, na wodzie przed Żurawiem Gdańskim. I widzę, że współczesny galar wygląda jak dokładna replika tamtego ! Więc chyba bardziej winny był „czynnik ludzki”…
Rejsy Gdańsk, Turystyczne, Galarem Po Motławie – Galar Gdański