Piszę to w ostatni dzień stycznia, a 31 stycznia 1867 r. W Dumanowie na Podolu urodził się Mariusz Zaruski – pionier polskiego żeglarstwa i wychowania morskiego, generał brygady Wojska Polskiego. Człowiek o niezwykłym charakterze i pracowitości.
Dał się poznać również jako fotograf, malarz, poeta, prozaik, marynarz, żeglarz i podróżnik, konspirator, zesłaniec, legionista, ułan, generał brygady i adiutant generalny prezydenta RP. Taternik, grotołaz, ratownik górski, instruktor i popularyzator narciarstwa i turystyki górskiej. Założyciel Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, instruktor harcerski ZHP i wychowawca młodzieży.
Mariusz Zaruski, po ukończeniu gimnazjum w Kamieńcu Podolskim, rozpoczął studia matematyczno-fizyczne w Odessie. Tam pierwszy raz zobaczył morze, w którym się zakochał. Studiując odbył kilka podróży jako marynarz. Po zakończeniu studiów wstąpił do szkoły plastycznej i zaangażował się w działalność konspiracyjną. W roku 1894 został aresztowany i jako organizator spisku otrzymał 1,5 roku więzienia i 5 lat zesłania na Sybir.
W więzieniu w Odessie zaczął regularnie gimnastykować się i ten nawyk pozostał mu do końca życie, dzięki czemu nawet w podeszłym wieku zachował nienaganną sylwetkę. Zesłany do Archangielska zaczął pracować jako robotnik portowy. Był urzeczony Oceanem Lodowatym i udało mu się uzyskać pozwolenie na pływanie. Szybko zasłynął ze swojej odwagi i zdolności żeglarskich. Został dostrzeżony przez jednego z przedsiębiorców i za jego namową wstąpił do szkoły nawigacyjnej. Tam zdobył tytuł szturmana żeglugi wielkiej i został kapitanem szkunera „Nadzieja”. W trakcie podróży do Skandynawii odkrył pasję do wspinaczki górskiej. Będąc na zesłaniu nie ogranicza się tylko do żeglarstwa, rozpoczyna też pracę literacką, tłumaczy wiersze rosyjskiego poety Nadsona.
Po powrocie z zesłania ożenił się i przeniósł do Krakowa, gdzie wstąpił do Akademii Sztuk Pięknych. Po ukończeniu studiów z wynikiem bardzo dobrym wyjechał z żoną do Zakopanego, gdzie prowadził pensjonat „Krywań”. Ożywił taternictwo zimowe poprzez rozpowszechnienie użycia nart i założenie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, w którym pracował społecznie. Równolegle pisał do wielu gazet jak również zaczął pisać książki i podręczniki.
Po wybuchu I wojny światowej wstąpił do I Brygady Legionów Polskich. Miał wówczas 47 lat i stopień szeregowca. Dzięki swoim zdolnościom i energii zaczął szybko awansować. W roku 1919 roku, walcząc na froncie litewsko – białoruskim brawurowo zdobył dworzec kolejowy w Wilnie, za co uhonorowany został Krzyżem Virtuti Militari . Latach 1923-1926 pełnił funkcję adiutanta generalnego Prezydenta Rzeczypospolitej w stopniu generała brygady. Nie zaniedbywał jednak działalności literackiej – nadal pisał opowiadania i podręczniki.
Po zakończeniu kariery wojskowej w wieku prawie 60 lat założył Yacht Klubu Polski, pracował również na rzecz Komitetu Floty Narodowej. Jego misją stało się wprowadzenie Polski na morze. Zakładał szkoły morskie, trenował młodzież i harcerzy. Jego zaangażowanie w pracę na rzecz KFN przyniosło niezwykłe rezultaty – w roku 1929 roku ze składek od ludzi zakupiono „Dar Pomorza” i wiele innych jachtów pełnomorskich. W roku 1935 objął dowództwo na jachcie „Zawisza Czarny”, który harcerze zakupili z własnych składek i sami wyremontowali. Cały czas pisał – powstały wtedy „Wśród wichrów i fal” oraz ” Z harcerzami na Zawiszy Czarnym”.
Po wybuchu II wojny światowej zgłosił się do wojska, jednak nie został przyjęty z powodu wieku. Ukrywał się w Lwowie, ale został wydany i aresztowany przez NKWD. Po ciężkim śledztwie skazano go na 5 lat zsyłki, zmarł z wycieńczenia w więzieniu NKWD w Chersoniu (Ukraina).
Patronuje pięknemu żaglowcowi. Lecz nie tak dawno było lato, gdy Wojtek Skóra zorganizował polski spływ żeglarski z okolic Czarnobyla (tak, tego „atomowego”) Dnieprem aż po Morze Czarne. Wielu żyjących tam Polaków pierwszy raz widziało polską banderę. Ale i równie życzliwie naszych żeglarzy witali Ukraińcy. Rejs zakończyły polsko-ukraińskie regaty żeglarskie o Puchar Prezydenta RP, w 70-lecie śmierci Generała. Prezydentem był wówczas Bronisław Komorowski (sam żeglarz). Od tego czasu regaty odbywają się co roku, łączone z uroczystościami ku pamięci Generała.
Zupełnie niedawno zamieszczaliśmy tu pożegnanie:
W dniu 7 grudnia w odległej Hiszpani zmarła pani Rozalia Lipińska, prezeska Obwodowego Towarzystwa Polskiego „Polonia” w Chersoniu. Strażniczka pamięci generała Zaruskiego.
Wojna i choroba zmusiły ją do wyjazdu z Chersonia i opuszczenia towarzystwa, któremu poświęciła wiele lat życia, budując siłę i dobre imię chersońskiej Polonii.
Pani Rozalia była osobą niezmiernie ciepłą i życzliwą, pełną pasji, inicjatorką mnóstwa pomysłów na promocję Polski. Tyloma zrealizowanymi projektami i inicjatywami przybliżających historię, tradycję i dzień dzisiejszy Polski, zasłużyła wraz ze swoimi współpracownikami na największy szacunek i uznanie.
Była ogromnie zasłużona dla podtrzymywania wśród ukraińskich żeglarzy pamięci o osobie gen. Mariusza Zaruskiego, bardzo dbającą o jego symboliczną mogiłę na chersońskim cmentarzu. Stały gość i „dobry duch” polsko-ukraińskich regat poświęconych pamięci Generała. /…/
Korzystałem oczywiście ze źródeł ogólnodostępnych o generale Mariuszu Zaruskim.