Tak ładnie brzmiało, gdy Wisłę Warszawską nazwano jeszcze jedną dzielnicą Warszawy. Co wyjątkowo łączyła miasto i mieszkańców.
W ostatnich miesiącach docierały do mnie fatalne informacje o ofercie dzierżawy nowej Przystani Warszawa. Wodniacy lata się starali – a miasto jako właściciel oferuje warunki finansowe jakby to miała być filia dawnego bazaru Na Stadionie Dziesięciolecia. A nie miejsce prowadzenia edukacji sportowej, historycznej i turystycznej. Gdzie nawet biletowane rejsy nie dają fortuny.
Popieram poniższy list!
Mirosław Czerny
List otwarty do Prezydenta i Radnych Warszawy
W 1934 r. lewy brzeg Wisły widziany z Mostu Poniatowskiego wyglądał tak:
Były to same kluby wodniackie, od prawej przystań Akademickiego Związku Sportowego, następnie stara (drewniana) przystań WTW oraz nowa z roku 1929, klub „Wisła”, ostatnią jest biała przystań Warszawskiego Klubu Wioślarek. Kilkaset metrów, 5 przystani, pomosty, łódki na wodzie.
Obecnie w tym miejscu też są kluby, ale muzyczne. Dobić nie ma gdzie. Cieszy aktywność Warszawiaków nad Wisłą, martwi, że w większości ogranicza się ona do wieczornej rozrywki na bulwarach i praskim brzegu.
Oprócz klubów wioślarskich (WTW, TWDW/Syrenka/MOS 2), na całym odcinku Warszawskiej Wisły znajdują się dwa miejsca, gdzie pozostałe kluby i organizacje mogą znaleźć dla siebie miejsce: Bosmanat Portu Czerniakowskiego i Warszawski Klub Wodniaków.
Oba posiadające budynki i infrastrukturę z lat 60 i 70 ubiegłego wieku, zdecydowanie poza współczesnymi standardami. W niedługim czasie planowana jest modernizacja Bosmanatu (już obecnie jego funkcjonalność jest ograniczana), do jej ukończenia pozostanie więc jedno miejsce, odległe od centrum.
Dla ścisłości należy wspomnieć o przystani na Żeraniu, która dzięki staraniom organizacji, władz Miasta i niedawnej uchwale Rady Miasta ma szansę znów legalnie działać jako miejsce dla wodniaków. Jednak choć to ważne miejsce dla Warszawy, nie jest bezpośrednio związane z Wisłą.
W 2012 r. organizacje wodniackie zrzeszone przy BKDS ds. Warszawskie Wisły wystosowały pismo do Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz-Walz z prośbą o udostępnienie terenu pod budowę przystani. Miasto poszło krok dalej, niewiele później rozpoczynając budowę ośrodka przy ul. Zaruskiego. W 2017 r. wydawało się, że budowa ma się ku końcowi.
W bieżącym roku zabudowania zostały odebrane, a Zarząd Zieleni rozpisał przetarg. Przetarg tak sformułowany, że organizacje uznały, że prowadzenie działalności wodniackiej w tych warunkach nie jest możliwe (patrz przystan.warszawa.pl). Przetarg nie został rozstrzygnięty, nikt nie złożył oferty.
Organizacje pozarządowe, od lat zaangażowane społecznie w działania na rzecz podnoszenia aktywności mieszkańców w zakresie sportów wodnych, mają wiedzę, umiejętności i zasoby, by ożywić Wisłę także za dnia.
Jak przybliżyć Warszawę do takich miast jak Berlin, Londyn, Hamburg, Praga Czeska, czy choćby Kraków czy Wrocław, gdzie rekreacja na rzece jest istotnym elementem życia społecznego miasta? Tam ludzie przychodzą nad wodę nie tylko się napić, czy potańczyć, ale też aktywnie odpocząć.
Panie Prezydencie, 8 maja br. pisał Pan: Przystań Warszawa stworzyliśmy z myślą o warszawskich wodniakach. Wioślarze, kajakarze czy żeglarze zyskają przestrzeń do garażowania i przechowywania sprzętu, a wszyscy mieszkańcy stolicy – nowe, zielone miejsce do spędzania wolnego czasu w Dzielnicy Wisła.
Tak nie jest. Postawione warunki – finansowe, organizacyjne oraz liczne ograniczenia nie pozwalają prowadzić działalności wodniackiej, która oprócz dostępu do wody potrzebuje przestrzeni na łodzie, miejsca do ich remontu i budowy (niekiedy nieco brudnej czy hałaśliwej). Po sprzęt trzeba wjechać na teren, móc odwieźć go do hangaru – nie wszystko da się robić ręcznie. Choć dbałość o estetykę i przyrodę jest bliska wodniakom, nie może ona wykluczać działań typowych dla przystani.
Koszty działania są nie mniej ważną kwestią. W licznych dokumentach (Programie Współpracy z organizacjami, Programie Rozwoju Współpracy) organizacje pozarządowe, w tym kluby sportowe i wodniackie wskazywane są jako kluczowy partner Miasta. W zarządzeniach regulujących najem, czy dzierżawę wskazane są preferencje dla NGO. Czemu nie dotyczą one takich miejsc, jak teren przy Zaruskiego?
Przystań w Porcie Czerniakowskim nie może być jedynym miejscem dla wodniaków na Wiśle w Warszawie. Ten obszar to 32 km rzeki, ponad 60 km brzegów. Porty, miejsca do cumowania to w zasadzie tylko Port Czerniakowski, w mniejszym stopniu WKW. Do Bulwarów małe jednostki, w szczególności kajaki czy łodzie wiosłowe, nie mają szans dobić.
Do promowanego Pawilonu Edukacyjnego „Kamień” nie można dostać się od strony wody – brak pomostu, czy nawet dogodnego brzegu do dobijania łodzią.
Budowa mostu pieszo-rowerowego to kolejna zaprzepaszczona szansa. Na praskim brzegu mógł powstać wymarzony mini-port, w bezpiecznym nautycznie miejscu, świetnie skomunikowany.
Choć inwestycje samorządowe są dobrą formą zapewniania usług dla Warszawiaków, nie każdą inwestycję musi prowadzić Miasto, bo znajdą się inwestorzy, chcący działać nad Wisłą. Trzeba jednak wyraźnie i precyzyjnie wskazać, jakiego rodzaju cele publiczne przedsiębiorca ma realizować, na jakich zasadach, a także zapewnić takie warunki dzierżawy, by było to opłacalne. Należałoby wypracować model takiego partnerstwa.
Mamy nadzieję, że list ten będzie początkiem szczerej rozmowy i szukania wzajemnego zrozumienia Miasta i wodniaków. Zgłaszane uwagi są odzwierciedleniem rzeczywistych trudności związanych z działalnością nad Wisłą. Nie mamy wątpliwości, że celem zarówno Miasta, jak i wodniaków jest dobro Warszawiaków i szeroko rozumiana dostępność Wisły.
Wnosimy o:
- Umożliwienie działania klubom i organizacjom na terenie przy ul. Zaruskiego, na warunkach dających realne szanse prowadzenie działalności wodniackiej.
- Możliwie szybkie rozpoczęcie i realizację już zaplanowanych inwestycji wodniackich, w szczególności modernizacji Bosmanatu Portu Czerniakowskiego oraz działań na Żeraniu.
- Określenie, we współpracy ze stroną społeczną, planu i zasad tworzenia kolejnych miejsc dla wodniaków – zarówno przystani, jak i miejsc do dobijania/cumowania.
- Stworzenie programów wspomagających istnienie takich miejsc, w szczególności modernizację już istniejących klubów.